Język Giełdy – urzędniczy bełkot

Język Giełdy – urzędniczy bełkot

Akcje, inwestycje i fundusze – w tych tematach powinien orientować się każdy szanujący się inwestor giełdowy. Jeżeli chcesz świadomie brać finanse w swoje ręce i planować opłacalne inwestycje, powinieneś orientować się w podstawach funkcjonowania giełdy. Jednak bardzo często podczas przedstawiania jej notowań pojawia się wiele dziwnie brzmiących terminów. Najczęściej specjaliści i analitycy giełdowi z góry zakładają, że każdy, kto śledzi informacji z GPW, na pewno zna ich znaczenie. Natomiast w mediach pracownicy sami nie zawsze dysponują zrozumieniem tematu giełdy. Wówczas powielają oni sprawozdania i raporty w tak niestrawnej, urzędniczej formie, że aż głowa boli. Z tego też powodu często nie poczuwają się oni do wyjaśniania całego ciągu skomplikowanych nazw. Free float, dywidenda, fixing – początkujący przedsiębiorca i inwestor niekoniecznie miał okazję wcześniej się spotkać z tymi określeniami. Przedsiębiorcami nie są jedynie absolwenci studiów z zakresu ekonomii i finansów. Dlatego dobrze byłoby, gdyby informacje ze świata giełdy podawali specjaliści, którzy wiedzą, na czym rzecz polega. Ponadto powinni oni postarać się o to, aby ubrać je w miarę klarowną formę. Trudności w zrozumieniu mogą powodować szereg omyłek w działaniu. A giełda to rynek bardzo dynamiczny, efektowny i niestabilny. Jej prawa nie są ściśle określone i niezmienne. Nieumiejętne pojęcie aspektów finansowania może bardzo drogo kosztować.